Co się stało z mężczyznami? Wywiad Doroty Krzemionki z Pawłem Pilichem

Strefa Brodacza

Coraz więcej chłopców jest wychowywanych przez kobiety – matki, babcie, ciotki, opiekunki. Mężczyźni, nawet jeśli są, pozostają gdzieś z boku, w cieniu. W efekcie, gdy chłopcy dorastają, patrzą na siebie oczami matki. Co widzą?

Dorota Krzemionka: Mężczyźni to ponoć ginący gatunek…

Paweł Pilich: Tak bardzo bym nie dramatyzował. Choć rzeczywiście stare sposoby działania i życia już się nie sprawdzają, a nowe mężczyźni muszą dopiero odnaleźć i wypracować.

DK: Co jest zatem męskie? Reżyser Andrzej Saramonowicz w jednej z rozmów powiedział, że dla niego synonimem męskości był kiedyś Marek Hłasko – tajemniczy, ubrany w sportową kurtkę i ciężkie buty. A dziś co jest męskie?

PP: W zasadzie nie wiadomo, brakuje jednoznacznych wzorców. Panowie sami muszą to określić. Jedni odwołują się do bohaterów filmowych czy historycznych, twardych mężczyzn w stylu Clinta Eastwooda. Inni skłaniają się ku wrażliwym, metroseksualnym mężczyznom. Mamy całą paletę różnych sposobów życia i przeżywania siebie. W efekcie męskość przybiera często formę odgrywania ról zaczerpniętych z filmów czy przekazów multimedialnych. Te wzorce zwykle są fragmentaryczne. Odtwarzając je bezrefleksyjnie, mężczyzna rzadko pyta siebie: co dla mnie oznacza męskość? kim chcę być? jakie podejmować decyzje? 

DK: Kiedyś mężczyzna miał być stanowczy i odważny, a wrażliwość zarezerwowana była dla kobiet.

PP: Dziś zaś oczekiwania względem niego są bardziej złożone i często sprzeczne. Starając się je spełnić, zapomina, kim jest i czego sam potrzebuje. Ma być zaradny, odważny, hojny i szarmancki, a równocześnie czuły, opiekuńczy i delikatny. Czuje się tym przytłoczony.

DK: Psychoterapeuta Andrzej Wiśniewski mawiał, że dojrzały mężczyzna może dopuścić poczucie bezradności, słabości i nie stracić nic ze swej męskości. Może?

PP: O dojrzałości przesądza właśnie umiejętność tolerowania takiej ambiwalencji w sobie. Męski facet to taki, który jest wyrazisty i spójny. Robi to, co myśli i mówi. Jest decyzyjny, rozumie swoje emocje i potrzeby, daje sobie na nie przestrzeń. Jednocześnie dostrzega i uwzględnia ludzi wokół siebie. To wiąże się z większą samoświadomością, ale też z różnymi doświadczeniami życiowymi.

DK: Jakimi? Jak mężczyzna staje się mężczyzną?

PP: Kiedy ma możliwość przebywania w męskim gronie. Widzi, jak dziadek czy ojciec się zachowują, jaki mają stosunek do innych mężczyzn, jaki do kobiet. W ten sposób uczy się poprzez – jak określają to psychoterapeuci – uwewnętrznianie, jak być mężczyzną.

DK: Kiedyś męskie grona istniały naturalnie: mężczyźni polowali, walczyli, a potem siadali razem przy ogniu. Dziś często tkwią sami przed komputerem.

PP: Niestety, bo mężczyźni poznają się i określają poprzez działanie, gdy mogą coś wspólnie zrobić, a potem o tym porozmawiać. Grupy dla mężczyzn, które prowadzimy z Tomkiem Jarmużem, dają taką możliwość. Nieodłącznym ich elementem jest aktywność fizyczna. Ćwiczymy sztuki walki, by panowie mogli wejść w fizyczny kontakt, doświadczyć swojej siły i sprawności. Dziś poza uściśnięciem dłoni rzadko mają kontakt fizyczny. A tu mogą się turlać ze sobą po macie. Mężczyźni wchodzą w tę relację z wieloma lękami. Obawiają się, że okażą się zbyt łagodni, niemęscy. Albo że zostaną odrzuceni przez grupę. Boją się bliskości z innymi mężczyznami, a zarazem pragną jej, potrzebują przebywania wśród mężczyzn.

DK: Inaczej funkcjonują w takich męskich grupach?

PP: Szczerzej ze sobą rozmawiają: mówią wprost, co przeżywają, i nie wstydzą się przyjmować trudnych informacji zwrotnych. Nie rywalizują o spojrzenie kobiet, bardziej ze sobą współpracują. Łatwiej przyznają się do swoich słabości i porażek, mówią o swoich lękach i obawach, a zarazem otwarcie wyrażają gniew.

DK: Początkowo dziecko, także syn, jest w symbiozie z matką. Ale w pewnym momencie pojawia się ten trzeci, czyli ojciec. Jaka jest jego rola?

PP: Zaczyna wkraczać między matkę i dziecko. Syn widzi, że jest ten trzeci, który ma z matką jakąś relację. A on jest z tej relacji wykluczony. Dzięki temu zyskuje inną perspektywę. Uczy się, że nie zawsze musi być w centrum uwagi. Poza tym ojciec inaczej trzyma dziecko, inny jest jego dotyk, inna relacja. Nie przytłacza, jak często mama, nadmierną opiekuńczością, rzadziej reaguje lękiem: „Oj synku, nie jedź tak szybko, bo się wywrócisz”. Jednym słowem, nie upupia syna. Rozumie jego możliwości i ograniczenia, stawia mu wyzwania i pozwala ryzykować. Po bójce w szkole od matki chłopiec może usłyszeć: „Zobacz, krew mu leci z nosa. Jak możesz, wstyd mi robisz”. A ojciec spyta: „Synu, co się stało?”. A gdy chłopiec odpowie: „Popchnął mnie, dałem mu w nos”, ojciec stwierdza: „OK, czasem trzeba. Musicie się dogadać”. Daje mu przestrzeń, by mógł się bronić, wyrażać swoją złość. 

DK: Niestety, coraz częściej synowie są wychowywani przez kobiety – matki, babcie, opiekunki. A mężczyźni, nawet jeśli gdzieś istnieją, są odlegli i nieznani. Z jednej strony fascynują dorastającego chłopca, z drugiej – budzą w nim lęk. Jakie są tego konsekwencje?

PP: Jeśli chłopiec nie ma okazji przebywać z dorosłymi mężczyznami, to buduje swoją męskość na wyobrażeniach kobiet. Na swoje potrzeby i relacje patrzy oczami matki. To rodzi w nim ogromne napięcie. Z jednej strony doświadcza siebie, swoich pragnień i emocji – chce biegać, krzyczeć, walczyć o swoje. Z drugiej zaś strony słyszy mamę czy babcię, które mówią mu: „Nie biegaj tak szybko, nie podnoś głosu. Bądź grzeczny, siedź w kąciku, baw się cichutko, nie sprawiaj problemu”. Albo: „Jesteś już duży, ustąp, przecież nie chcesz go popchnąć”.

DK: A on właśnie tego chce. W efekcie zaczyna zaprzeczać temu, co czuje?

PP: Czuje się wręcz winny, że się złości i w ten sposób robi komuś krzywdę. Potem taki mężczyzna ma kłopot w byciu spontanicznym i wyrazistym. Jeden z moich pacjentów za każdym razem, gdy postawi granice komuś, kto próbował go sprowokować albo upokorzyć, zaczyna się obwiniać: Jak mogłem być tak wybuchowy. Nie rozumie, że użył siły, by obronić siebie. Inny mężczyzna skarży się, że ma problem z agresją w związku. Pytam, na czym to polega. A on: „Kłóciliśmy się, żona zwyzywała mnie. Gdy rzuciła we mnie talerzem, krzyknąłem: przestań. Zarzuciła mi, że jestem agresywny i powinienem pójść na terapię!”. W toku dalszej rozmowy okazało się, że jako chłopiec słyszał od matki: „Jesteś większy, silniejszy, zrobisz siostrze krzywdę, ustąp”. I ustępuje, choć wewnętrznie kipi.

DK: Do tego syn słyszy często, jak matka krytykuje jego ojca, dziadka czy innych znaczących mężczyzn.

PP: Nabiera wtedy przekonania, że mężczyźni ranią i krzywdzą. Nie mówimy tu o sytuacjach, gdy rzeczywiście dochodzi do przemocy czy nadużyć, ale o takich, w których uwydatniają się różnice w sposobie reagowania kobiet i mężczyzn. Na przykład matka krytykuje ojca, że wychodzi z kolegami na ryby albo że podniósł głos, skonfrontował się z kimś. Chłopiec słyszy, że ojciec jest jakiś nie taki, i podobnie zaczyna myśleć o sobie.

DK: Zarazem widzi, że ojciec nie potrafi przeciwstawić się matce.

PP: Tak, często bywa niedecyzyjny, wycofany, gdzieś z boku, w cieniu kobiety. Pacjenci niekiedy opowiadają, że matki ich biły, a ojcowie nie reagowali. Patrzyli tylko przerażeni, smutni i bezradni.

DK: Jak taka sytuacja może wpłynąć na chłopca?

PP: Czuje złość, wręcz wściekłość, a jednocześnie paniczny lęk, który nie pozwala mu zareagować. Hibernuje się w tym lęku i odcina od siebie. A co najgorsze, potem, gdy w dorosłym życiu dochodzi do konfrontacji, może reagować podobnie jak kiedyś jego ojciec. Jest wściekły, a zarazem przerażony, gdy trzeba postawić granice w relacji z partnerką czy szefową. Nie radzi sobie, wycofuje się i unika kontaktu z kobietami. Stoi z boku jak kiedyś jego ojciec. Albo, przeciwnie, jest agresywny i destrukcyjny.

DK: Podobnie jak kiedyś matka. Mężczyźni inaczej niż kobiety przeżywają świat?

PP: Przeważnie tak, co powoduje, że trudno im się porozumieć. Opiszę sytuację, jaka zdarzyła się podczas jednej z Grup Otwarcia. Panowie wybrali się do miasteczka i spóźnili się na kolejną sesję. Kobiety niepokoiły się ich nieobecnością i irytowały. Gdy w końcu się pojawili, wywiązała się sprzeczka. Panie dopytywały, co się stało, i wyraziły troskę. Mężczyźni zaś tę troskę odebrali jako próbę kontroli z ich strony i zaczęli się im przeciwstawiać, podobnie jak kiedyś w relacji z matką. Troska bywa przeżywana jako kontrol...

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 4 elektroniczne wydania
  • Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego wydania czasopisma
  • Dostęp do treści w bibliotece cyfrowej
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy