Kobiety w ogniu pytań – wywiad z Lady Barber

Strefa Barbera

Redakcja „Barber Expert Magazine”: Czy męski świat przyjął Cię z otwartymi rękami?

Lady Barber: Jak najbardziej! Chociaż nie ukrywam, że na samym początku, kiedy zaczynałam swoją przygodę w Barber Shopie, miałam różne obawy. Mieszkałam wtedy od niedawna na Wyspach, wokół mnie byli ludzie z całego świata o różnych tradycjach, religiach oraz indywidualnych zasadach, więc nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Tym bardziej, że rzeczywiście w większości takich miejsc widziałam tylko pracujących tam mężczyzn. Do tego dochodziła bariera językowa. Wszystkie obawy były jednak niepotrzebne i zniknęły wraz z pierwszym dniem pracy. Za to dla odmiany duże było moje zdziwienie, kiedy pełna optymizmu, będąc już dość doświadczoną barberką, pojawiłam się w Polsce, gdzie zaczęły odnawiać się salony męskie pod nazwą barber shopów.  Wiele osób nagle negowało płeć damską. Miałam wrażenie, że w jakimś stopniu w naszym kraju próbowano nadać nową tradycję temu rzemiosłu. Nie zliczę, ile razy usłyszałam, że kobieta nie może obcinać mężczyzn, bo niby taka jest zasada w barber shopie. Nie trzeba być geniuszem, aby znaleźć informacje o kobietach barberkach sprzed kilkudziesięciu czy nawet setek lat. Niektórym łatwiej było zaufać marketingowemu szaleństwu, niż zagłębić się w historię. Mogłabym napisać o tym książkę, tyle różnych sytuacji mnie wtedy spotkało. Oczywiście poza tymi zdarzeniami miałam ogromne wsparcie klientów i jeszcze więcej zwolenników, a to chyba najważniejsze. Dlatego mogę śmiało powiedzieć, że męski świat jak najbardziej przyjął mnie z otwartymi rękami.

Redakcja BEM: Wiemy że Twoja mama jest fryzjerem męskim i od dziecka spędzałaś czas w salonie fryzjerskim. Jaki obraz tego zawodu masz w pamięci z tamtego okresu?

Lady Barber: Przede wszystkim mam bardzo duży sentyment do zakładu fryzjerskiego, w którym pracowała moja mama. Jest to chyba najstarszy istniejący salon w Tychach należący do Spółdzielni Fryzjerskiej. Podzielony na dwa osobne działy: damski i męski. Fryzjerstwo z tamtych lat jest takim wspomnieniem, do którego lubię wracać z sentymentem. Lata lecą i dużo rzeczy się zmienia, fryzjerstwo i fryzjerzy też się trochę zmienili, ale to chyba normalne. Ja czasem chciałabym się cofnąć w przeszłość i posiedzieć u mamy w pracy na kawie, móc zobaczyć te fryzjerki, na które patrzyłam całe młodzieńcze życie. Obraz fryzjerstwa z tamtego czasu zawsze wzbudza w mnie ciepło na sercu.
 

Fot. Krzysztof Dziekan

Redakcja BEM: Czym inspirowałaś się przy urządzaniu Twojego salonu? Korzystałaś z pomocy projektantów?

Lady Barber: Nie, chociaż totalnie nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak go urządzę. Każdy, kto mnie zna, myślał, że wszystko zrobię w stylu angielskim i wszędzie będą wisiały obrazki z Brighton, ale ja uważam, że Brighton to Brighton, a Tychy to Tychy. Każde miejsce ma swoją historię i domek z czerwonej cegły ma swoją. Chciałam zachować ten stary dom, takim, jaki był. Druga sprawa jest taka, że nie na wszystko mogłam sobie pozwolić od razu.
W dalszym ciągu robię przemeblowania i przeróbki. W tym roku czeka mnie gruntowy remont z zewnątrz salonu. A wracając do urządzania Barber Shopu: zawsze powtarzam, że nieważne jak, ważne, że po swojemu.

Redakcja BEM: W jaki sposób przetrwałaś lockdown?

Lady Barber: Myślę, że wiele osób zgodzi się ze mną, że był to niezły sprawdzian dla każdego. Po czasie mogę stwierdzić, że był to również wymuszony, ale, jak się okazało, potrzebny czas na zatrzymanie się i przemyślenie wielu rzeczy. Wyciągnęłam dużo lekcji z tej sytuacji i tak będę to pamiętać.

Redakcja BEM: Pamiętasz swoje pierwsze strzyżenie?

Lady Barber: Moja mama często pozwalała mi podcinać włosy dla zabawy, gdy byłam dzieckiem. Niestety, nie pamiętam, ile miałam lat, kiedy zdarzyło się to pierwszy raz. Ten początkowy etap, kiedy fryzjer bierze nożyczki fryzjerskie i grzebień do rąk i staje dumny za swoim pierwszym modelem, umknął mi i nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć. Z takich wyrazistych wspomnień pamiętam już tylko czasy podstawówki, kiedy od czasu do czasu obcinałam znajomych w domu, naśladując znajome fryzjerskie ruchy.

Redakcja BEM: Czy jesteś podobna do mamy, jeśli chodzi o wykonywany zawód? Macie podobne podejście do pracy, strzyżenia?

Lady Barber: Moja mama jest całkowicie inną fryzjerką niż ja. Ona strzyże szybko, ja lubię strzyc wolno. Ja lubię dzielić się ze światem swoją pracą, a mama woli trzymać się na uboczu. Gdy klient jej powie, aby obcięła 1 cm, to obetnie 5 cm. Jeśli mi powiesz: „obetnij 1 cm”, to obetnę pół.
Ale są takie drobne rzeczy, które nas łączą i gdy patrzę na mamę, to widzę swoje odbicie. Ogólnie z wiekiem widzę, że wykorzystuję dużo technik mojej mamy i doceniam bardziej starą szkołę, szczególnie jeśli chodzi o strzyżenie nożyczkami.

Redakcja BEM: Kto strzyże Lady Barber?

Lady Barber: Przede wszystkim kocham chodzić do fryzjera. Uważam, że jesteśmy genialnym wynalazkiem dla ludzkości i samopoczucia. Gdy mam długie włosy, chodzę w różne miejsca. Podziwiam, jak pracują damscy fryzjerzy i lubię „próbować” różnych rąk. Sytuacja zmienia się, gdy mam krótkie włosy. Od lat obcina mni...

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 4 elektroniczne wydania
  • Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego wydania czasopisma
  • Dostęp do treści w bibliotece cyfrowej
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy