rynku fryzjerskim, niezbędnych narzędziach i marce BaBylissPRO. Wywiad z Pawłem Piecem

Strefa Barbera

Branża beauty to ludzie pełni pasji i artystyczne dusze. To twórcza energia i wyrażanie emocji w sposób barwny i pełen inspiracji. Po trudnym okresie pandemii fryzjerzy i barberzy wracają na szczyt formy i nie muszą już dłużej bać się o swoją przyszłość.

Barber Expert Magazine: Zacznijmy od małego powrotu do przeszłości. Lata 90. XX w. Czym się wtedy zajmowałeś i jakie miałeś plany? 

Paweł Piec: Zastanawiałem się, co dalej po studiach. Pierwsze doświadczenia związane z pracą zdobyłem w sprzedaży, w handlu. To był ten kierunek, który zawsze mnie kręcił. Zastanawiałem się, co dalej. To był ciężki czas na rynku pracy, okres poszukiwania. Wszystko się
zaczęło z końcem lat 90. i początkiem XXI w. Wtedy wszedłem do branży fryzjerskiej. Byłem na etapie szukania pracy w sprzedaży, jako przedstawiciel handlowy czy sprzedawca. Znalazła się zupełnie przypadkowo praca we fryzjerstwie. To zupełnie nie była wtedy moja branża, nie mój krąg zainteresowań, ale stwierdziłem, że lubię wyzwania i mogę spróbować. To było moje pierwsze zetknięcie z branżą fryzjerską. Wcześniej fryzjer był dla mnie punktem usługowym – miejscem, do którego od czasu do czasu trzeba przyjść się obciąć.

Czy dzisiaj fryzjer i barber ma lepiej niż jeszcze dwie dekady temu?

Można na to spojrzeć bardzo szeroko. Na pewno ma więcej narzędzi i udogodnień, większy wybór kosmetyków, albo chociażby szerokie pole manewru, jeśli chodzi o wybór wystroju miejsca pracy czy foteli fryzjerskich. Ma też większą konkurencję na rynku. Moim zdaniem każdy fryzjer czy barber, jeśli posiada odpowiednie umiejętności i ma do tego dryg, jest dobry w tym, co robi, a przy tym lubi to, co robi, to się na rynku odnajdzie. To się nie zmienia. Jeśli ktoś szuka nowych rozwiązań, to ma ułatwione zadanie w dzisiejszych czasach. Istnieje ogromna konkurencja na rynku narzędzi fryzjerskich. Ale moim zdaniem najważniejsza rzecz się
nie zmieniła – kluczowe są umiejętności fryzjera lub barbera i to, czy lubi swoją pracę, czy wychodzi mu ona i klient jest zadowolony. Wtedy nieważne gdzie, jak i czym będzie wykonywał usługi, nadal będzie się spełniał w zawodzie. Bo nieustannie wszystko opiera się
na przywiązaniu klientów do danego fryzjera lub barbera.

W latach 80. XX w. nie było żadnego wyboru. Teraz możemy się przywiązywać do danej marki czy dostawcy, ale jeśli coś nam nie odpowiada, to możemy zmienić daną sieć czy markę. Niektórzy uwielbiają prostotę wyboru i dla nich to może być kłopotliwe. Po to są zresztą przedstawiciele i doradcy handlowi czy szkolenia fryzjerskie: umożliwiają ukierunkowanie i pokazanie możliwości. W przypadku BaBylissPRO szeroka gama narzędzi pozwala fryzjerowi na dowolny wybór: nie tylko na nieograniczone możliwości kreacji, ale też ułatwienie sobie pracy.

Miałeś okazję obserwować rozwój rynku narzędzi fryzjerskich z unikalnej perspektywy – jak wiele się zmieniło w tym aspekcie? Czy maszynka, z której korzystał fryzjer w 1996 r. i z której korzysta dzisiaj, bardzo się różnią?

Bardzo różniły się 40 lat temu. 20 lat temu zaczęły wchodzić technologie i narzędzia, które znamy do dzisiaj: falownice, prostownice – oczywiście dzisiaj mamy je udoskonalone. Suszarki czy maszynki były wówczas jeszcze dość proste. Wielką nowinką była jonizacja, która obecnie stanowi must have w suszarce. Najbardziej, moim zdaniem, rozwinęły się technologie w prostownicach i maszynkach. Technologia powierzchni płytek poszła bardzo do przodu. Na początku była to zwykła, aluminiowa płytka, potem powłoka ceramiczna, następnie turmalinowa i z domieszką tytanu. Chodzi o to, by powierzchnia była bardzo odporna i bardzo gładka. W suszarkach doszły jonizatory. Natomiast w maszynkach są coraz bardziej dopracowane ostrza: na początku stalowe, potem stal nierdzewna, był też ruch w kierunku ceramiki – materiału bardzo fajnego, ale dość kruchego i podatnego na uszkodzenia. Technologia ostrzy, silników, baterii, kształtu i ergonomiki ciągle jest dopracowywana. Wystarczy porównać kształty: maszynka sprzed 20 lat to po prostu toporny walec, teraz widać, jak jest wyprofilowana i dostosowana do wygody pracy. Tak samo powierzchnie, z których są wykonane maszynki, mają wspomagać komfort pracy fryzjera czy barbera. Na to jest bardzo duży nacisk obecnie. Prowadzono badania nad napięciami w nadgarstkach fryzjerów przy długotrwałej pracy suszarką, szczotką czy maszynką. By je zredukować, zaczęto zwracać szczególną uwagę na idealne wyważenie i ergonomię kształtu narzędzi.
 


Jeśli miałbyś wskazać największy sukces BaByliss PRO na polskim rynku fryzjerskim – osiągnięcie firmy, z którego jesteś szczególnie dumny – to co by to było?
To, że obecność BaBylissPRO na polskim rynku jest widoczna wszędzie. Ciężko znaleźć salon, w którym nie ma żadnego urządzenia marki. Jest ona powszechnie znana. Gdy podaję gdzieś e-mail albo proszę o wystawienie faktury, to często spotykam się z uśmiechem i słowami: „A, BaBylissPRO, to ja wiem”. Jesteśmy jednym z liderów, jeśli chodzi o urządzenia fryzjerskie na polskim rynku, i jedną z bardzo nielicznych marek, która posiada tak szeroką ofertę. Teraz oczywiście największy boom jest na rzeczy związane z barberingiem, więc i my na to kładziemy nacisk. Wielokrotnie słyszałem, jak barberzy mówili, że dla nich numerem jeden jest trymer SkeletonFX BaBylissPRO. I uważam za wielki sukces marki, że jeśli chodzi o pozycję na rynku, utrzymuje się na pozycji wzrostowej. Nie zaliczyliśmy żadnych upadków, jesteśmy stabilni i utrzymujemy stały poziom na swojej półce cenowej. 

Jakie były przyczyny pojawienia się na polskim rynku BaBylissPRO? Czy pamiętasz początki BaByliss PRO w Polsce? Jak wyglądał wtedy rynek i co chciał wtedy zmienić, co chciał wnieść do polskiej branży BaBylissPRO Polska?

Wówczas marka była jedną z wielu, które wchodziły na rynek polski i europejski. Nie ma to porównania z obecnym rynkiem. Konkurencyjność jest teraz dużo większa. Oferta była bardzo skromna: jeden model maszynki, jedne wałki, kilka suszarek i prostownic, może jedna karbownica. Ciężko było mówić o nowinkach fryzjerskich, a konkurowaliśmy na cenę – nikt nie myślał o takich detalach jak powierzchnia płytek na prostownicy. Potem wchodziły nowe technologie i konsumenci zaczęli zwracać uwagę na parametry. Świadomość szła do przodu. Wówczas nikt nie patrzył promarketingowo czy protechnologicznie, nie było nastawienia na nowinki, tak jak teraz, kiedy jest duża konkurencyjność. Wówczas klient potrzebował maszynki czy prostownicy, a rynek był bardzo wąski, no i nie było segmentu online. Istniały stacjonarne punkty sprzedaży, wszystko zależało od asortymentu i tego, co znajduje się w hurtowni. Przepływ informacji był bardzo ograniczony. Teraz, w dobie social mediów, przepływ informacji jest natychmiastowy – barberzy mają własne grupy w mediach społecznościowych i tam działają, dzielą się wiedzą, doświadczeniem, opiniami o możliwościach sprzętu. Zresztą ogromny wpływ, jeśli chodzi o zaistnienie na rynku, mają opinie w internecie.
Wystarczy kilka zdań, a klient zaczyna się zastanawiać nad sensem wyboru. Natomiast te 20 lat temu dobry przedstawiciel handlowy robił markę. Jeśl...

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 4 elektroniczne wydania
  • Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego wydania czasopisma
  • Dostęp do treści w bibliotece cyfrowej
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy