Pierwsze, co się rzucało w oczy, to komentowana przez wszystkich nie najwyższa, delikatnie mówiąc, frekwencja zarówno wystawców, jak i zwiedzających. Ci drudzy, przez dwa lata straszeni kontaktem z drugim człowiekiem i nauczeni życia w sieci, a teraz straszeni przez wszystkie możliwe media wysokimi cenami każdego towaru i usługi – odpuszczają. Ludzie chyba nauczyli się żyć bez targów, bo przez dwa lata im się to udawało, klienci się przyzwyczaili, że nic nowego się już więcej u fryzjera nie wydarzy, a ciągłe wymówki, że oglądam przecież filmiki w internecie, a to znaczy, że się szkolę, wystarczają jako jeden z argumentów absencji. Oczywiście podwyżki wszystkiego i niechęć do kontaktu nie przeszkadzają w tym samym czasie tłumnie przebywać im w centrach handlowych i buszować po przecenach. Ci pierwsi wciąż nie mogą uwierzyć, że mimo tego, że jako branża zostaliśmy tak mocno poobijani przez covidowe procedury, to ceny targowych metrów, mimo mniejszej ilości kupujących, są wciąż bardzo wysokie. Gdzie znaleźć jakiś kompromis? Jak zmienić dwuletnie przyzwyczajenie konsumenta do unikania imprez? Jak pozwolić wystawcom odetchnąć niższymi cenami powierzchni wystawienniczych?
Trudno na to wszystko jednoznacznie odpowiedzieć. Myślę, że musi minąć czas, a poza tym oddolna, codzienna praca wszystkich podmiotów targowych powinna poskutkować dobrymi rozwiązaniami.
Jak ja to widzę?
Mam wrażenie, że targi fryzjerskie niezbyt często podpierają się fachowcami z branży w celu pomocy do ich zorganizowania. Nawet jeżeli korzystają z ich rad, to nie zawsze je wdrażają w system działania albo nie chcą za takie usługi płacić. Fryzjerzy to ludzie stąpający twardo po ziemi, którzy funkcjonują na wolnym rynku i dla nich (dla nas) każda godzina bezpłatnej pracy poza swoim zakładem to ewidentna strata. Tu trzeba też się zacząć dogadywać, że to jest korzyść dla wszystkich i choćby barterem trzeba taką pracę wynagradzać. Sam spotkałem się z tym niejednokrotnie podczas różnych imprez, że za pokaz na scenie głównej, który notabene kosztuje mnóstwo pieniędzy, czasu i zaangażowania, organizator nawet nie potrafi podziękować ani choćby wspomnieć o nim w swoich social mediach. To przykre, smutne i to boli, a na przyszłość pozostawia ogromny niesmak skutkujący rezygnacją w przygotowaniu ewentualnych kolejnych show. Poza tym koszt przygotowania dobrego pokazu na scenie głównej jest ogromny, który w zasadzie w ogóle nie interesuje targów. Jest on scedowany na wykonawcę. To z kolei działa w tę stronę, że przedsiębiorcy organizujący pokazy robią je coraz mniej spektakularnie albo zamiast odbywać się w formule duża scena = duży pokaz, robią to tak, jakby szkolili grupkę studentów w salce edukacyjnej albo na stoisku targowym. Oznacza to, że klient otrzymuje na wszystkich scenach to samo, a powinna być gradacja jakości.
Czyli jak?...
Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 2 elektroniczne wydania
- Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego wydania czasopisma
- Dostęp do treści w bibliotece cyfrowej
- ... i wiele więcej!