Co będzie dalej z tymi targami?

Wydarzenia

W roku 2022 uczestniczyłem w pięciu imprezach targowych. Poznański „Look”, „Barber Connect” w Birmingham, „Beauty Forum & Hair” pod Warszawą, trójmiejska „Uroda” i górnośląski „Festiwal Hair & Beauty”. Dwa pierwsze podsumowałem już w prasie branżowej. Czas na przyjrzenie się kolejnym.

Pierwsze, co się rzucało w oczy, to komentowana przez wszystkich nie najwyższa, delikatnie mówiąc, frekwencja zarówno wystawców, jak i zwiedzających. Ci drudzy, przez dwa lata straszeni kontaktem z drugim człowiekiem i nauczeni życia w sieci, a teraz straszeni przez wszystkie możliwe media wysokimi cenami każdego towaru i usługi – odpuszczają. Ludzie chyba nauczyli się żyć bez targów, bo przez dwa lata im się to udawało, klienci się przyzwyczaili, że nic nowego się już więcej u fryzjera nie wydarzy, a ciągłe wymówki, że oglądam przecież filmiki w internecie, a to znaczy, że się szkolę, wystarczają jako jeden z argumentów absencji. Oczywiście podwyżki wszystkiego i niechęć do kontaktu nie przeszkadzają w tym samym czasie tłumnie przebywać im w centrach handlowych i buszować po przecenach. Ci pierwsi wciąż nie mogą uwierzyć, że mimo tego, że jako branża zostaliśmy tak mocno poobijani przez covidowe procedury, to ceny targowych metrów, mimo mniejszej ilości kupujących, są wciąż bardzo wysokie. Gdzie znaleźć jakiś kompromis? Jak zmienić dwuletnie przyzwyczajenie konsumenta do unikania imprez? Jak pozwolić wystawcom odetchnąć niższymi cenami powierzchni wystawienniczych?

Trudno na to wszystko jednoznacznie odpowiedzieć. Myślę, że musi minąć czas, a poza tym oddolna, codzienna praca wszystkich podmiotów targowych powinna poskutkować dobrymi rozwiązaniami.

Jak ja to widzę?

Mam wrażenie, że targi fryzjerskie niezbyt często podpierają się fachowcami z branży w celu pomocy do ich zorganizowania. Nawet jeżeli korzystają z ich rad, to nie zawsze je wdrażają w system działania albo nie chcą za takie usługi płacić. Fryzjerzy to ludzie stąpający twardo po ziemi, którzy funkcjonują na wolnym rynku i dla nich (dla nas) każda godzina bezpłatnej pracy poza swoim zakładem to ewidentna strata. Tu trzeba też się zacząć dogadywać, że to jest korzyść dla wszystkich i choćby barterem trzeba taką pracę wynagradzać. Sam spotkałem się z tym niejednokrotnie podczas różnych imprez, że za pokaz na scenie głównej, który notabene kosztuje mnóstwo pieniędzy, czasu i zaangażowania, organizator nawet nie potrafi podziękować ani choćby wspomnieć o nim w swoich social mediach. To przykre, smutne i to boli, a na przyszłość pozostawia ogromny niesmak skutkujący rezygnacją w przygotowaniu ewentualnych kolejnych show. Poza tym koszt przygotowania dobrego pokazu na scenie głównej jest ogromny, który w zasadzie w ogóle nie interesuje targów. Jest on scedowany na wykonawcę. To z kolei działa w tę stronę, że przedsiębiorcy organizujący pokazy robią je coraz mniej spektakularnie albo zamiast odbywać się w formule duża scena = duży pokaz, robią to tak, jakby szkolili grupkę studentów w salce edukacyjnej albo na stoisku targowym. Oznacza to, że klient otrzymuje na wszystkich scenach to samo, a powinna być gradacja jakości. 
 

Fot. Paulina Szulc


Czyli jak? Stoisko powinno oferować darmowe strzyżenia dla gości lub mniejsze pokazy konkretnych form dla kilkunastu osób, małe sceny lub salki edukacyjne to pokazy Look & Learn, a sceny duże to widowiska.

W Nadarzynie była duża scena i widziałem przynajmniej jeden konkretny pokaz. Osoba go organizująca włożyła w to dużo pasji i było to naprawdę duże wydarzenie. Niestety podczas kolejnych imprez już zrezygnowała, a jej pokazu, mimo że nazwisko pojawiło się w ofercie sceny katowickiej, niestety nie było dane nam zobaczyć na żywo. Podczas targów w Gdańsku scena główna była inaczej zagospodarowana. Mniej widowisk, a więcej rozmów branżowych, spotkań czy mniejszych show połączonych z rozmowami z konferansjerem. Dość ciekawe rozwiązanie, które pozwalało na trochę mniejsze budżetowe ruchy, ale też nie sprawiały wrażenia skromności, tylko zaciekawiały nawet osoby z branży kosmetycznej. W Katowicach w ogóle nie było dużej sceny. Zamiast tego zorganizowano dwie mniejsze, jedna kosmetyczna, a druga fryzjerska. Obie, zwłaszcza ta druga, były mocno oblegane przez pokazujących, jak i oglądających. Widać było tam potrzebę oglądania znanych fryzjerów przy pracy i posłuchania, co mają do powiedzenia. Zaszokowała mnie niedzielna frekwencja śląskiego festiwalu. Ogrom ludzi i tłok ze ściskiem jak za najlepszych lat. Powtórzyła się prawidłowość z trójmiejskiej imprezy, czyli wynajęte autobusy dowożące młodzież z branżówek i techników. O to właśnie chodzi. Wykonywanie pracy oddolnej, żeby te szkoły dowiedziały się o imprezie i zechciały zorganizować wyjazd. To będzie owocować przez lata. Sugeruję, że przedstawiciel targów objechał kilkanaście szkół w regionie, zaproponował specjalną stawkę za bilet, a oni na pewno przyjadą. Cała nasza branża to długofalowe działania, więc i tu trzeba inwestować w uczniów.

Co jeszcze? Trzeba zapraszać gwiazdy branży i za nie płacić. Świetnie sprawdziło się to w Gdańsku i Birmingham....

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 4 elektroniczne wydania
  • Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego wydania czasopisma
  • Dostęp do treści w bibliotece cyfrowej
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy