Jedna prawda jest niezmienna: królowa Wiktoria wciąż nie nosi brody

Strefa Barbera

Fryzjerstwo męskie w czasach wiktoriańskich opisywałem wielokrotnie. W każdej z trzech moich książek poświęcałem temu tematowi sporo miejsca, a w ostatniej (Krótko po męsku) – nawet cały podrozdział, który całościowo traktuje o barberingu w Wielkiej Brytanii.

Po jakimś czasie od jej ukazania się wpadła mi w ręce arcyciekawa książka Ruth Goodman, brytyjskiej historyk zajmującej się tematami nowożytnymi, w tym tzw. Wiekiem Pary. How to be a Victorian to wejście w buty człowieka XIX w. i opowiedzenie jego historii codziennego życia. Autorka zrobiła to doskonale, a zajęła się praktycznie każdą dziedziną ówczesnego świata. Mamy rozdziały o spaniu, myciu, pracy, ludziach dorosłych, dzieciach, medycynie, rozrywkach, odkryciach czy –  last but not least – chodzeniu do barber shopów, męskiej pielęgnacji i goleniu twarzy na mokro. Do książki dołączono sporo rycin, obrazków i zdjęć z epoki, które ilustrują to, o czym autorka pisze. A robi to ciekawie, z polotem i z ogromną wiedzą na temat postępującej milowymi krokami rewolucji technologicznej i z niezwykłym, ale kompletnym zrozumieniem tamtego czasu.

Najbardziej zaintrygowały mnie opisy zakładów fryzjerskich i rytuałów. Cały proces golenia na mokro przytaczany tu na podstawie źródeł jest taki sam, jakiego doświadczałem w latach mojego terminowania i który to proces podtrzymujemy do dziś w Jamie. Pisałem o tym już kilka razy, ale tu mamy bezpośrednią wiedzę od badacza, któremu na miejscu jest po prostu łatwiej dotrzeć do źródeł. Ważnym elementem jest też fakt, że Wielka Brytania bardzo dobrze dokumentowała (i wciąż to robi!) historię swojego kraju przez pryzmat ludzi i zdarzeń, a niekoniecznie tylko poprzez znane nam wszystkim fakty historyczne. Na Wyspach ciągle króluje tzw. demokratyzacja historii, czyli szacunek dla każdego klanu, zawodu, stowarzyszenia czy grupy ludzi opowiadających swoją historię. To wszystko zebrane w jedno daje nam dopiero w miarę pełen obraz naszej przeszłości.

Duża część rozdziału o pielęgnacji włosów jest poświęcona paniom. To ciekawe, bo w tamtym czasie nie było zakładów fryzjerskich dla kobiet w tym słowa znaczeniu, jakim jest ono teraz. Wysokie sfery przyjmowały fryzjerów w domu, a żeńska część klasy robotniczej musiała się swoimi włosami zająć sama. Stąd olbrzymia liczba gazetowych reklam perfum, kosmetyków do włosów i propozycji prostego i szybkiego uczesania się w domu. Ruth Goodman w zwięzły sposób podzieliła dział, który na użytek tej recenzji nazwę kosmetyczno-fryzjerskim; panom również poświęciła sporo miejsca w książce. Świetnie, że zauważyła i zwróciła uwagę na postępujące co dekadę zmiany w męskim strzyżeniu oraz pojawiającym się lub nie zaroście na twarzy. Mam wrażenie, że przynajmniej w przypadku tego działu korzystaliśmy z podobnych albo nawet tych samych źródeł. Interesujący jest opis produktów dla mężczyzn łysiejących. Słynny olej makasa...

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 4 elektroniczne wydania
  • Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego wydania czasopisma
  • Dostęp do treści w bibliotece cyfrowej
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy