Najpierw było hobby – czyli jak spełniać marzenia

Strefa Barbera

Historia, którą chcę się dziś z Wami podzielić, jest dla mnie bardzo ważna i mocno osobista. Każdy ma w życiu jakieś marzenia, czasem dążymy do nich latami. Niektóre się spełniają, inne pozostają w sferze marzeń. Moje marzenie o zostaniu barberem spełniło się kilka lat temu i to całkiem niespodziewanie.

Moja barberska historia jest ściśle połączona z moją pasją i hobby, jakim od wielu lat jest branża kosmetyczna. Kiedy do Polski przyszła moda na brody i w całym kraju zaczęły pojawiać się pierwsze barber shopy, gdzie można było w końcu odpowiednio zadbać o swój zarost, na rynek wpłynęły nowe kosmetyki zagranicznych marek, takie jak olejki czy balsamy do brody. Wtedy sam nosiłem bujną brodę i jak dziś pamiętam swój pierwszy kosmetyk do brody, który zamówiłem ze sklepu internetowego. Był to balsam norweskiej manufaktury. Zadowolony z działania balsamu postanowiłem podzielić się opinią o nim w internecie. Prowadziłem wtedy fotograficzny blog i to właśnie tam opublikowałem wpis razem ze zdjęciami produktu i swojej brody. Ku mojemu zdziwieniu ogromna liczba osób polubiła moje zdjęcie oraz dopytywała o sam produkt, jak i wskazówki dotyczące pielęgnacji brody. W tym momencie podjąłem decyzję o stworzeniu projektu beardrust. Początkowo był to blog poświęcony szeroko rozumianej męskiej pielęgnacji. Testowałem coraz to nowsze kosmetyki, również te do stylizacji włosów, recenzowałem je, tworzyłem poradniki dla mężczyzn którzy dopiero zaczynali swoją przygodę z brodą. Później założyłem kanał na YouTube, gdzie zastąpiłem zdjęcia ruchomymi obrazami i mogłem w jeszcze ciekawszy sposób pokazywać efekty lawinowo pojawiających się na rynku specyfiki dla mężczyzn. Moje hobby mocno się rozwinęło, podejmowałem współpracę z różnymi markami kosmetycznymi, ze sklepami internetowymi, producentami sprzętu. Odwiedzałem barber shopy w całej Polsce, jeździłem po imprezach branżowych. Coraz bardziej wkręcałem się w kosmetyczno-barberski świat. Zacząłem być dobry w tym, co robię, i sądzę, że zyskałem w pewnym momencie całkiem spory autorytet w kwestii męskiej pielęgnacji. Moi widzowie i obserwatorzy zasypywali mnie pytaniami o porady, dobór konkretnych kosmetyków, o problemy związane z pielęgnacją włosów czy brody. Zacząłem pojawiać się na targach w roli eksperta w tej dziedzinie. Postanowiłem więc pójść o krok dalej i przekuć zebraną wiedzę w praktykę. Już wtedy urodził się w mojej głowie pomysł zostania fryzjerem męskim/barberem.

Początki są zawsze trudne

Z wykształcenia jestem magistrem filologii angielskiej. Wówczas pracowałem w korporacji i innych firmach, w których miałem styczność z angielskim, żeby go nie zapomnieć i żeby móc rozwijać się w tym kierunku. Byłem specjalistą ds. obsługi klienta zagranicznego, ale szybko praca przy biurku zaczęła mnie nużyć i zacząłem ambitniej interesować się zmianą branży. Moje pierwsze kroki były mało udane. Nie za bardzo mogłem pójść do szkoły fryzjerskiej. Każda moja wizyta w jakimkolwiek salonie fryzjerskim i chęć przyuczenia się do zawodu spotykała się z odmową. W tamtym czasie nie było również tak wielu szkoleń barberskich jak obecnie. W internecie znalazłem zaledwie kilka, z niepewnych źródeł, które kosztowały krocie, a do tego nie były to warsztaty z typowo męskich strzyżeń. Długo wahałem się, gdzie i jak zainwestować pieniądze, żeby się nie przejechać, a faktycznie zdobyć jakieś umiejętności. 

Podjąłem decyzję o zakupie swojej pierwszej maszynki. Wpadłem na pomysł, że sam nauczę się strzyc mężczyzn. Inspirowałem się zagranicznymi filmami na YouTube, gdzie barberzy z USA pokazywali, jak robić fejdy itd. Pod maszynkę wpadał często mój szwagier i inni znajomi, na których ćwiczyłem to, co zobaczyłem w internecie. Nie zawsze efekty wychodziły takie jak na wideo. Nie zniechęcałem się jednak, bo czułem, że to jest to, co chcę robić. Czułem ogromną przyjemność ze strzyżenia, byłem głodny wiedzy i chciałem być coraz lepszy. Niestety, praca wypełniała mi całe dni i zostawało mi zbyt mało czasu na marzenie o zostaniu barberem. Pewnego dnia podjąłem chyba jedną z najgłupszych, ale też najważniejszych decyzji w moim życiu i zrezygnowałem ze swojej obecnej pracy. Postawiłem wszystko na jedną kartę. W tej chwili byłem goły i wesoły. Byłem bez pracy, z dwójką dzieci na karku i tylko jednym głównym celem – chciałem zostać barberem z krwi i kości. Brzmi bardzo patetycznie, ale tak to właśnie wyglądało.

Pojechałem się ostrzyc, zostałem do dziś

I tu sprawy zaczynają nabierać tempa. Mam dużo czasu na myślenie o barberingu, ale jednocześnie szukam desperacko nowej pracy, bo życie codziennie mocno mnie weryfikuje. I przychodzi ten dzień, kiedy umawiam wizytę w nowo otwartym salonie barberskim w Kaliszu – w Hovel Barber Shop. Umawiam się do mojego znajomego, Miłosza (@milozio), z któ...

Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 4 elektroniczne wydania
  • Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego wydania czasopisma
  • Dostęp do treści w bibliotece cyfrowej
  • ... i wiele więcej!
Sprawdź szczegóły

Przypisy